Już drugi raz wzięłam udział w zawodach wędkarskich (Zawody Rodzinne, miejsce - Raj Wędkarza).
Z zeszłorocznych relacja TUTAJ
Nie, to nie nasze stanowisko ... ja wylosowałam stanowisko ósme.
Wędka, prawidłowo bat to się nazywa, zaczyna się pod krzesełkiem zaczepiona a kończy gdzieś tam nad wodą ...
Kilka zdjęć stawu, brzegów, roślinności i jego mieszkańców.
Do siedzenia i gapienia się na spławik można przywyknąć ... jeżeli ma się cierpliwość.
Jak już załapałam co i jak, jak już prawidłowo bata zarzucałam, jak już kilka okoni złowiłam to ... to pogoda się popsuła. Zaczęło grzmieć i lunęło.
Koniec zawodów.
Deszcz przestał padać. Ważenie złowionych ryb i oczywiście wypuszczenie ich na wolność.
Od rana lilie wodne zdążyły się otworzyć.
Dużej ważki w tym roku nie udało mi się ,,upolować,, nad stawem. Niełatwo jest trzymać w jednej ręce wędkę a w drugiej aparat. No i są wyjątkowo szybkie. Wszystkie ważki wyszły jak ta ... nieudane.
Za to po zawodach przyczepiła się do mnie taka mała i nie chciała się odczepić :)
To nic, że branie było marne, to nic, że pod koniec lało i grzmiało.
Na łonie przyrody jest zawsze przyjemnie ... woda, zieleń, kaczki i inne ptactwo (niektóre bardzo głośne jak pewien osobnik, który w pobliskich szuwarach miał gniazdo), mnóstwo różnych owadów wodnych ... itp. itd.
...................................................................................................................................................................
Bądź tym, który ośmiela i dodaje odwagi.
Na świecie jest już wystarczająco dużo krytyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że czasami mnie odwiedzasz ...
Dziękuję :)